Thy Disease - Rat Age (Sworn Kinds Final Verses) (2006) [mp3@320seeders: 3
leechers: 0
Thy Disease - Rat Age (Sworn Kinds Final Verses) (2006) [mp3@320 (Size: 89.37 MB)
Description
Lista utworów:
1. Intro 01:21 2. Prophecy 04:06 3. Earth Will Shake... 04:21 4. Enemies 03:48 5. Antidote 03:20 6. Life Form 03:43 7. Syndicate 04:10 8. Intro 01:17 9. Fire Storm 04:02 10. Rat Age 04:27 11. Outro 01:09 12. Unity (bonus track) 03:10 Już po "Neurotic World Of Guilt" było jasne, że Thy Disease podążają nową drogą, wplatając w death metalową muzykę coraz więcej elektroniki i to elektroniki na najwyższym poziomie. Tak jest i tym razem. Ta niezwykle płodna krakowska formacja wydała w tym roku kolejny bardzo dobry album. "Rat Age: Sworn Kinds Final Verses" bo taki tytuł nosi płyta, to kolejny krok w stronę zindustrializowanego metalu - tym razem efekty pracy Cube'a (syntezatory, loopy, wszelkie przeszkadzajki eletroniczne) słyszymy także pomiędzy utworami. Są to wspaniałe pasaże muzyczne, wzbudzające we mnie skojarzenia z nowoczesnymi, futurystycznymi miastami jak np. Tokio. To naprawdę duża rzecz, ponieważ muzyka Thy Disease wywołuje we mnie emocje, co nieczęsto zdarza się w przypadku wykonawców muzyki stricte metalowej. Cube jest cichym bohaterem całego "Rat Age". Gdyby nie tworzone przez niego dźwięki, byłby to pewnie jeden z wielu podobnych projektów, a tak wraz z Yanuarym, stworzyli bardzo dobry, naładowany ciekawymi dźwiękami krążek. "Rat Age..." to historia majaca miejsce w niedalekiej przyszłości: wielkie korporacje, nowe, zmutowane wirusy, narastające zagrożenie wojną nuklearną, czyli popularne wyobrażenie przyszłego świata. Koncept jak rzadko zlewa się z muzyką, jak wspomniałem w wielu momentach muzyka wręcz narzuca takie a nie inne skojarzenie, co bardzo chwali się autorom. Brzmieniowo Thy Disease poczynili kolejny postęp - studio "ZED" to niedawne odkrycie na polskim rynku i od razu udowadnia, że nie bez powodu jest coraz bardziej popularne wśród metalowych grup. Zmiany w zespole (na perkusji tym razem znany ze Sceptic Kuba "Cloud" Chmura) wyszły zdecydowanie na dobre. Partie bebnów są bardzo solidnie nagrane, a bas obslugiwany przez Yanuarego jest bardzo dobrze wyeksponowany i odgrywa ważną rolę w twórczości Thy Disease. Muzyka może się niekiedy kojarzyć z dziełami Fear Factory (np. "Antidote" - szybka, podwójna stopa przypominająca synetyczne wyczyny wyżej wymienionych) a także Samael (psycho zmienił nieco barwę głosów) i o ile nie jestem fanem, ani nawet sympatykiem twórczości Szwajcarów, to Thy Disease wybrnęło z tego połączenia doskonale. Na wyróżnienie zasługują kawałki "Fire Storm" i "Unity". Pierwszy z nich to naładowany wręcz pięknymi melodiami (wytworzonymi przez syntezatory) numer. Mimo swojej brutalności potrafi urzekać... Drugi to kontynuacja wątków z poprzedniej płyty - kompozycja oparta jedynie na wokalu i muzyce elektronicznej. Wspanialy efekt pokazuje, że warto przeć w tą własnie stronę. I gorąco zachęcam muzyków do kolejnych eksperymentów, bo "Rat Age" to coś więcej niż przeciętna płyta metalowa na tym rynku. Zdecydowanie polecam, jeśli ktoś jeszcze nie słyszał "Rat Age". Sharing Widget |